Bloomlight to mocne imię, które miało dać Ci długie i zdrowe życie. 11 września 2006 roku zobaczyłam Cię po raz pierwszy. Byłaś jeszcze dzieckiem. Miałaś nie więcej niż cztery miesiące. Twoja noga była złamana. Pojechałam po Ciebie, aż do Gdańska, chciałam Cię ocalić. Z pomocą cudownych ludzi, udało się Ciebie wykupić i zamieszkałaś w Przystani. Dołączyłaś do naszej przystaniowej rodziny, stałaś się naszym maleńkim, końskim dzieckiem. Byłaś taka młodziutka, a tak bardzo dzielna i samodzielna. Nikt nie dawał Ci szansy...jednak Ty na przekór tym opiniom, postanowiłaś żyć. Wyrosłaś na piękną, radosną, bardzo ufną klacz. Bylaś przekochanym łobuzem. Przez te wszystkie lata, każdego dnia obdarzałaś nas ogromną miłością. Kochałaś wszystkich i byłaś przez wszystkich kochana. I byłaś taka piękna… Twoje oczy były pełne ciepła, zrozumienia i zawsze mnie witałaś z taką radością. Ta idylla trwała ponad 10 lat. W 2016 roku niespodziewanie przyszła choroba… Nikt się tego nie spodziewał… przecież Ty byłaś zawsze taka silna… Nie załamywałyśmy się. Walczyłyśmy. Ty byłaś bardzo dzielna, walczyłaś, nie poddawałaś się…chciałaś żyć, jednak przyszedł ten moment, kiedy zgasło Twoje życie. 
Bardzo mi ciężko się z tym pogodzić, w moim sercu pozostaniesz na zawsze…dla mnie zawsze będziesz tym malutkim, źrebakiem, po którego tak daleko jechałam…śliczna, mądra i taka kochana. Piszę to pożegnanie i płaczę, tak bardzo płaczę…bo wiem, że już nie będę mogła Cię pogłaskać, przytulić i spojrzeć w te mądre oczy. Byłaś moją przyjaciółką, na dobre i na złe i pozostaniesz nią na zawsze… ale nasza Przystań już nigdy nie będzie taka sama…już za Tobą tęsknię.. a przecież odeszłaś zaledwie wczoraj…Twój ukochany Figaro też na Ciebie czekał i nadal czeka, on tak bardzo Cię kocha... 
Dziękuję Kochana Moja za te 12 wspólnych lat. Za 12 lat cudownej przyjaźni…wiele koni było w Przystani, wszystkie kochałam, ale Ty od początku byłaś moja mała, ukochana. Nie żałuję ani jednej chwili… gdyby ktoś zadzwonił i powiedział, że jesteś, że czekasz… rzuciłabym wszystko i pojechała po Ciebie na koniec świata. 
Bloomlight Przyjaciółko Kochana…nie mówię żegnaj… mówię do zobaczenia. Czasem trzeba się pożegnać, żeby móc spotkać się znów…czasem na długo, ale nie na zawsze…Kocham Cię, biegnij w stronę świetlistych pastwisk i czekaj tam na wszystkich, którzy tak bardzo Cię kochają… Nie potrafimy w to uwierzyć, nie potrafimy się z tym pogodzić. Tak bardzo chcielibyśmy żeby to był tylko zły sen z którego się obudzimy i będzie tak jak dawniej, będziesz stała w swoim boksie, czekała na smakołyki, na buziaki, że po prostu będziesz...

Dziękuję każdemu z Was, kto w jakikolwiek sposób wsparł utrzymanie Bloomlight. Szczególnie dziękujemy naszym przyjaciołom Kasi i Wilemu ze Świnoujścia, którzy do ostatnich dni życia Bloomlight wspierali ją. Odwiedzili ją i pokochali bardzo mocno, tak jak my wszyscy w Przystani i ta miłość trwała wiele lat. Dziękuję naszej cudownej weterynarz Bożenie Latocha, za opiekę przez te wszystkie lata. Szczególnie dziękuję kowalowi Tomkowi Swiątkowi i Kochanej Ani, to Wy byliście z Nią w ostatnich miesiącach życia… byliście z nami, kiedy Bloomlight odchodziła.. 
DOROTA SZCZEPANEK