Od kilku dni zabieramy się do napisania tego pożegnania... Od kilku dni próbujemy przekazać Wam, kochani Przyjaciele wiadomość o śmierci naszego ukochanego Lorda... Nie potrafimy... Tak trudno nam to przychodzi...
Sami nie wierzymy, że nie ma Go już z nami. Nie potrafimy pogodzić się z Jego odejściem. Cały czas wydaje nam się, że niedługo wróci z kliniki i znowu będzie stał w swoim boksie dopominając się o jakiś smakołyk... Jednak nasz ukochany Lord już nie wróci... Nigdy...
Pobiegł na wiecznie zielone pastwiska pozostawiając po sobie ogromną pustkę...
Lord był oazą spokoju, mimo swoich sporych gabarytów nigdy nie pokazał swojej siły. Zawsze spokojny, ułożony, grzeczny, cichutki, majestatyczny a przy tym ogromny! Można tak wymieniać bez końca Jego zalety. Był koniem idealnym ale mocno schorowanym. W połowie lipca 2017 roku , razem z zaprzyjaźnioną Fundacją pojechaliśmy ratować dwa życia. Ojciec i syn stali zaprzęgnięci do wozu, którym przyjechali na targ. Mieli dwie możliwe drogi, albo pojadą do włoskiej rzeźni, albo zostaną wykupieni. Brakowało pieniędzy… emocje sięgały zenitu. Nikt nie wiedział, czy uda się ich ocalić. Dzięki łańcuszkowi dobrych serc, dzięki zaangażowaniu i wsparciu wielu osób, obydwa konie udało się uratować. Młodszy pojechał do stajni innej Fundacji . Starszy znalazł się pod naszą opieką. Miał 14 lat. Dostał drugie życie, nowe życie. 3 lata poznawał u nas uroki końskiej emerytury. Przez ten czas odpoczął u nas po pracy. Jego życie w Przystani obfitowało w chrupanie marchewek, hasanie po pastwisku, czerpanie z życia ile potrzebował...
Długo walczyliśmy o Jego zdrowie, kiedy wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze, okrutny los napisał nam inny scenariusz... Lord pojechał do kliniki, przeszedł skomplikowaną operację, Jego serduszko, już nie tak silne jak kiedyś, odmówiło posłuszeństwa... Przestało bić na zawsze... Nasz Lord odszedł. Nasze serca pękły na miliony kawałków, z Lordem odeszła kolejna część nas wszystkich. Bardzo będzie go brakować w naszej Przystani. Mamy nadzieję, że ostatnie lata swojego życia spędził tak jak chciał, że był szczęśliwy, wolny i kochany...
Lordzie- cudny, majestatyczny, dostojny, ukochany Przyjacielu. Dziękujemy Ci za nasz wspólny czas. Dane nam było spędzić wspólnie całe 3 lata . Niby aż 3 a jednak tylko 3. Dla nas to zdecydowanie za krótko bo do samego końca wierzyliśmy, że wspólnymi siłami jeszcze ukradniemy trochę tego wspólnego czasu. Niestety los jak zawsze miał wobec nas inne plany... Pokonała Cię choroba, z którą tak dzielnie walczyłeś. Niedawno udało się mocno podleczyć Twoje nóżki, poprawić komfort Twojego życia. Nie na długo... Nie zdążyłeś nacieszyć się wyleczonymi nóżkami, nie zdążyłeś znowu pogalopować po pastwisku jak przed chorobą. Tak wielu rzeczy nasz kochany nie zdążyłeś... Najbardziej boli, że nie zdążyłeś pożegnać się ze swoją ukochaną Litwą. To właśnie stareńkiej Litwie oddałeś całe swoje serduszko, świata poza Nią nie widziałeś. Mocno zabiegałeś o Jej względy. W zasadzie to odbiłeś Ją swojemu młodszemu koledze Karmelowi... 🙂 Na pastwisku nie odchodziłeś od niej na krok, zawsze dzielnie Jej broniłeś kiedy inne koni Ją zaczepiały. Litwa stała się całym Twoim światem, a Ty stałeś się całym światem Litwy... Ona odwzajemniła Twoją miłość i dzisiaj tak samo jak my okropnie cierpi... Straciła swoją miłość, przyjaciela, opiekuna i przewodnika. Tak jak my zapewne nie wiedziała, że wasz spacer na pastwisku był tym ostatnim, że ostatni raz odprowadziłeś Ją do boksu, że rżenie przed wyjazdem na pożegnanie było Twoim ostatnim rżeniem, które słyszała... Litwa ma już swoje lata i mimo, że bardzo tego chcemy, to wiemy, że nigdy już nikogo nie pokocha tak mocno jak Ciebie. Wasza miłość i przyjaźń były wyjątkowe, tak samo jak Ty- nasz ukochany Lordzie. Wszyscy do samego końca wierzyliśmy, że zdarzy się cud, że mimo ciężkich rokowań Ty wszystkim na przekór dasz radę i wrócisz do nas, do Litwy... Niestety nie wrócisz... Teraz pewnie biegasz ze swoim Przyjacielem Grosikiem, którego straciłeś jakiś czas temu. Dbaj o niego tam, tak jak dbałeś o niego za życia. Byłeś olbrzymem o ogromnym serduszku, kochałeś świat, życie, inne istoty... Nikomu nigdy nie zrobiłeś krzywdy, swoją masę i rozmiar wykorzystywałeś tylko żeby bronić słabszych takich jak Litwa, czy starszych jak Grosik.
Taki właśnie byłeś- oddany innym....
Patrz na nas z góry i czuwaj nad swoją ukochaną, dodaj Jej sił żeby przetrwała tą Waszą rozłąkę. Kiedyś znowu się spotkacie... Bardzo będzie Cię brakować Przyjacielu. Nigdy o Tobie nie zapomnimy, nigdy! Do zobaczenia nasz olbrzymie... gdzieś... kiedyś...
Dziękujemy wszystkim za pomoc dla Lorda. Łzy zalewają nam twarze, nie jesteśmy w stanie zebrać mysli, nie jesteśmy w stanie wszystkich wymienić dlatego z całego serca dziękujemy WSZYSTKIM za pomoc.
Dziękujemy, że razem daliśmy mu szansę na lepsze życie....❤️