11rocznica śmierci Karusia

Czas płynie nieubłaganie… a nasze oczy wciąż szukają Karusia, wciąż nam się wydaje, że jeszcze przed chwilą przebiegał ze swoją piłeczką, czy leżał w jednym z ulubionych miejsc. To był pies wyjątkowy, wciąż żyje w naszych sercach, w naszej pamięci.
Tyle czasu upłynęło bez radosnego powitania nas przy bramie. Zawsze wesoło podskakiwał na swoich trzech łapkach, zawsze z piłeczką w pyszczku.. Kiedy przychodzą paczki z zabawkami dla psów, myślimy o nim. Zawsze i za każdym razem. Wiemy jakby się z nich cieszył, szczególnie z piłeczek. Wiele psów było w Przystani, kochaliśmy wszystkie, pamiętamy wszystkie… ale Karuś był psem wyjątkowym. Historia o Karusiu należy do tych niezwyczajnych, do tych wyjątkowych… bo Karuś wybrał nas, kochał nas. Chciał być z nami…
Dostaliśmy informację, że w jednym ze schronisk jest kudłaty piesek bez łapki. Przygarnęliśmy go do siebie. Przyjechał do nas i od razu poczuł się jak w swoim domu. Szybko przejął obowiązki przystaniowego gospodarza, którego wcześniej nie mieliśmy. Wszystkiego doglądał i wiedział o wszystkim. Leżał w swoim miejscu i obserwował. Po kilku miesiącach, zgłosili się do nas ludzie, właściciele Karusia. Szukali go przez parę miesięcy. My zdążyliśmy już Karusia pokochać. Każde z nas na myśl o pożegnaniu z nim bolało serce, ale wierzyliśmy, że będzie szczęśliwszy ze swoimi opiekunami. Karuś jednak zdecydował inaczej. Wybrał nas. Wybrał Przystań na swój dom. Jego opiekunowie przyjechali, szczęśliwi bo znaleźli ukochanego psa, za którym strasznie tęsknili. Ucieszył się na ich widok, przywitał wylewnie. Nam pękały serca, ale próbowaliśmy się cieszyć, dla niego. Jednak Karuś miał swój plan. Przywitał się z nimi i szybko wrócił do nas, usiadł koło nas. Nie wybierał się do poprzedniego domu Wtedy jego właściciele, zdecydowali, że zostaje w Przystani i radości naszej nie było końca. Był wspaniałym przyjacielem. Promykiem, który zaświecił dla nas na ten czas, kiedy u nas był. Świecił jasnym i ciepłym blaskiem i jego obecność rozgrzewała nasze serca, które często bywały smutne. Dziś już są razem z Łapką, którą uczył, jak żyć, kiedy się jest dużym, niepełnosprawnym psem. Po jego śmierci, Łapa przejęła obowiązki gospodarza i to ona witała gości i doglądała wszystkiego.
Karuś to był wyjątkowy psiak, pełen miłości, mądrości i często go wspominamy.
Pamiętamy o Tobie i będziemy pamiętać już zawsze. Mocno odcisnąłeś łapkę w przystaniowym sercu i zmieniłeś coś w każdym z nas. Na lepsze. Dziękujemy za wspólny czas, jaki mogliśmy z Tobą spędzić…
Wielu z Was znało i pamięta Karusia. Prosimy myślcie o nim czasem, wspominajcie go, niech żyje w naszej i Waszej pamięci…

Straciliśmy kolejnego Przyjaciela…(*)(*)(*)

Jasiu, Jasieńku…

Twoje pożegnanie przychodzi nam wyjątkowo trudno napisać… Nie chcemy żeby Twoje zdjęcie było czarno-białe… Chcemy żeby było kolorowe i wyraziste… Dokładnie takie samo jak Ty… Trafiłeś do nas jako maleńkie kociątko. Na świat przyszedłeś w okolicy ogródków działkowych, które są domem wielu kotów. Tam, Twoja mamusia dbała o Ciebie i Twoją siostrzyczkę. Niestety bardzo krótko, bo niedługo po Waszych narodzinach, wpadła pod samochód i zginęła… Bardzo szybko zostałeś sierotą i musiałeś sam o siebie zadbać ale dałeś radę! Trafiłeś do nas maleńki, zziębnięty i chory. Walczyliśmy, żebyś przeżył. Kiedy wydawało się, że nie dasz rady, Ty na przekór wszystkim pozbierałeś się i pokonałeś wszystkie choroby. Spędziłeś z nami praktycznie całe swoje życie. Wydaje nam się jakbyś był z nami od zawsze. Dla nas przez ten cały czas byłeś tym młodziutkim Jasiem… A minęło już przecież tyle lat… Byłeś już dorosłym, odważnym i niezależnym Jaśkiem. Zawsze wszędzie Cię było pełno… A to ganiałeś za motylem, a to wspinałeś się na drzewa, chowałeś i leżałeś w ptasim karmniku, goniłeś po dachu, rozrabiałeś na placu, otwierałeś z nami paczki, chodziłeś z nami na obchód, ganiałeś się z innymi kotami, witałeś gości, a to leżałeś ze swoim Przyjacielem Drużkiem czy Wasią... A dzisiaj? Dzisiaj zapanowała taka przerażająca pustka i cisza… Zgasłeś nam promyczku tak nagle, mimo wszystko tak niespodziewanie… Wiedzieliśmy, że jesteś chory, Twoja choroba postępowała ale my do samego końca mieliśmy nadzieję, że pokonasz ją jak wszystkie przeciwności w Twoim życiu… Byłeś wojownikiem, zawsze dzielnie walczyłeś. Tak trudno nam pogodzić się z Twoim odejściem bo nie pokazałeś nam, że jest źle, że odchodzisz… Tak jakbyś nie chciał nas martwić… Do samego końca byłeś taki jak zawsze- aktywny, szalony i niezależny… Nawet tej przeklętej chorobie pokazałeś, że końcówka Twojego życia będzie na Twoich zasadach. Przeżyłeś końcówkę swojego życia tak jak chciałeś, do końca robiłeś to co kochałeś… Wolny, szczęśliwy i spełniony. Zanim trafiłeś do kliniki, spacerowałeś po całej Przystani… Ale nie tak jak zawsze w biegu… Tym razem po prostu spokojnie sobie spacerowałeś… Dzisiaj wiemy dlaczego… Ten ostatni raz żegnałeś się ze swoim domem… Żegnałeś się ze swoją Przystanią Ocalenie. Wiemy, że to było Twoje miejsce na ziemi, które bezgranicznie kochałeś i byłeś tu szczęśliwy. Dla nas Jasieńku byłeś, jesteś i zawsze będziesz wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Nie byłeś zwykłym, burym kotem. Było w Tobie coś magicznego i niezwykłego. Miałeś wyjątkowy dar, że potrafiłeś do siebie przekonać każdego mieszkańca Przystani. Nawet te zwierzęta, które kotów nie tolerują, z Tobą chętnie spędzały czas. Potrafiłeś skraść serce każdego. Nasze też skradłeś a dzisiaj pierwszy raz je złamałeś swoim odejściem. Nie potrafimy się z tym pogodzić ani wyobrazić sobie naszej Przystani bez Ciebie… To tak jakby brakowało jednego z ważniejszych jej elementów… Cały czas wydaje nam się, że za chwile przyjdziesz się przywitać jak zawsze… Z nadzieją czekamy… Niestety się nie doczekamy… Nadzieja umiera ostatnia, nasza odeszła razem z Tobą… Musi do nas dotrzeć, że już nigdy na tym ziemskim padole Cię nie zobaczymy Jasieńku… Ty już jesteś w tym lepszym świecie. Mają tam ogromne szczęście, że zyskali taką cudowną istotę jak Ty… Nasze serca dzisiaj krwawią a twarze zalewają łzy… Zabrałeś ze sobą kawałek każdego z nas. W naszych sercach zawsze będziesz zajmował szczególne miejsce a pamięć o Tobie będzie trwać. Jedno jest jednak pewne, bez Ciebie tutaj nic już nie będzie takie samo…
Leć Jasieńku tam gdzie wszystko jest lepsze! Czeka tam na Ciebie, Twoja stareńka Przyjaciółka Wiesia - której okazałeś tak wiele troski i opieki, kiedy trafiła pod naszą opiekę. Nie martwimy się o Ciebie bo wiemy, że sobie tam poradzisz. Jesteśmy pewni, że tam będziesz żył tak samo jak tutaj na 500% i będziesz pełnymi łapkami czerpał to co najlepsze. Bardzo Cię kochamy i za Tobą tęsknimy Jasiuniu… Bądź szczęśliwy po drugiej stronie… A kiedy przyjdzie nasz czas znowu się tam spotkamy… Do zobaczenia nasz ukochany Dzieciaku…

Odszedł Franek (*)

(*)(*)(*)
Lato to pora roku, której zawsze boimy się najbardziej. Niestety mamy ku temu swoje powody… Jednym z nich jest śmierć, które zbiera swoje żniwo przez te piekielne upały. Dzisiaj też zebrała… Dzisiaj na wiecznie zielone pastwiska pogalopował nasz Franiu… Tak, ten piękny Franiu, który tak ciężko pracował w lesie... Kiedy mógł nareszcie cieszyć się spokojną emeryturą postanowił nas opuścić… Może On wcale tego nie chciał, ale ktoś miał wobec nas inne plany… Może to był Jego czas… Tego się już nigdy nie dowiemy. Jego umęczone serduszko po prostu nagle przestało bić…Franek owszem chorował i bardzo ciężko znosił upały ale nic nie wskazywało na to, że nasze dzisiejsze spotkanie będzie tym ostatnim, że jego spacer po Przystani i głośne rżenie będzie pożegnaniem… Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby pomóc mu te upały przetrwać… Niestety się nie udało…Nie chciał nas martwić. Odszedł tak nagle, tak po cichutku… Jest to dla nas tak wielki szok, że pisząc to pożegnanie sami nie potrafimy w to uwierzyć, to do nas nie dociera. To jak zły sen z którego się obudzimy a jutro Franiu jak zawsze będzie wystawiał z boksu swoją piękną głowę… Ale nie będzie… Już nigdy… Nasza wspólna podróż przez życie dobiegła końca…Życie go nigdy nie rozpieszczało, ciężko pracował, zapłacił za to najwyższą cenę- stracił swoje zdrowie, a potem jak zużyty sprzęt został sprzedany do skupu koni i czekał na swoją ostatnią drogę. Właśnie tam spotkał towarzysza swojej niedoli i swojego najlepszego przyjaciela- Cisco. Jeden dla drugiego stał się całym światem. Od dzisiaj świat Cisco już nigdy nie będzie taki sam, nie będzie w nim Frania… Franio podczas tego niedługiego pobytu w naszej Przystaniowej rodzinie spotkał również swoją największą miłość- Holi. Kiedy byli razem w klinice tam nawiązała się między nimi ta niesamowita przyjaźń i stali się nierozłączni. Dzisiaj przez los zostali rozłączeni…Nie było nam dane spędzić długiego czasu razem, ale mamy nadzieję, że te kilka miesięcy były dla Niego najlepszymi jakie przeżył…Chcemy wierzyć, że odszedł bo zaczerpnął lepszego życia tyle ile potrzebował i teraz zrobił miejsce dla kolejnej końskiej biedy, która nigdy nic dobrego nie zaznała… Mamy nadzieję, że odszedł szczęśliwy i wiedział jak bardzo wszyscy Go pokochaliśmy. Wierzymy, że tam gdzie teraz jest mu już lepiej, że gna przed siebie, cieszy się życiem i nic już nie boli i nie dokucza… Nasz niebiański oddział Przystani Ocalenie zyskał kolejnego podopiecznego- naszego wspaniałego Frania…

Franiu, Franeczku…
Nie tak miało być, nie tak… Nie zdążyłeś pożegnać się ze swoją ukochaną Holi… Nie poczekałeś na nią… Jak teraz powiemy jej, kiedy wróci z kliniki, że Ciebie już nie ma i nigdy nie będzie? Jak powiedzieć Cisco, że już nigdy do niego nie wrócisz i już nigdy Cię nie zobaczy? Jak pogodzić się z Twoim odejściem? No jak…? Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi… Twoje odejście jest dla nas tak ogromnym szokiem, że brakuje nam słów żeby ubrać w słowa to wszystko co mamy w głowach i co chcemy Ci przekazać. Twoje życie nie było łatwe, tak ciężko pracowałeś w lesie i przypłaciłeś to swoim zdrowiem ale była w Tobie ogromna wola życia. Wiemy, że Ty nie chciałeś umierać bo kochałeś życie… Niestety Twoje spracowane ciało i umęczone serduszko nie dały już rady, poddały się… To serduszko dzisiaj zabiło dla nas ostatni raz… Nasze serca jednak zawsze będą biły dla Ciebie bo zawsze będziesz miał w nich swoje miejsce… Bardzo nam dzisiaj ciężko ale pocieszamy się, że tam gdzie jesteś teraz jest po prostu lepiej… Wiemy, że tam niczego Ci nie brakuje i nic już nie dokucza… Bądź tam szczęśliwy nasz kochany bo zasługujesz na wszystko co najlepsze… Byłeś wyjątkowy i nigdy Cię nie zapomnimy. Mimo naszej krótkiej wspólnej życiowej przygody, Twoje kopytka mocno odcisnęły się w naszych sercach i pamięci. Na zawsze tam pozostaną i pamięć o Tobie będzie trwać… Bo ,, nie umiera ten kto trwa w pamięci żywych” Dziękujemy Ci za ten wspólny czas i wszystkie chwile jakie dane nam było razem przeżyć… A teraz Galopuj! Galopuj ukochany do tego lepszego świata i czekaj na nas, kiedyś wszyscy się tam spotkamy… Nie mówimy żegnaj lecz do zobaczenia Franiu… Śpij spokojnie Przyjacielu (*)(*)(*)

Z całego serca dziękujemy wszystkim i każdemu z osobna za wszystkie gesty dobrej woli w kierunku Frania. Szczególnie dziękujemy Pani Ewie M, która zawsze pamiętała o Franiu. Dziękujemy naszym niezastąpionym pracownicom Alinie, Oli i Natalce za codzienną opiekę nad Franiem do samego końca. Dziękujemy za wszystkie wpłaty, paczki i zainteresowanie naszym Franiem. Dzisiaj ostatni raz robimy to w Jego imieniu…💔

Dziękujemy Sp 26 w Bytomiu❤️

Sp 26 w Bytomiu- uczniowie, rodzice, nauczyciele i oczywiście nasza serdeczna Przyjaciółka Justynka oraz Pan Igor, którzy są organizatorami tej cudownej akcji kolejny raz przychodzą do nas z pomocą. Dziękujemy za ogrom prezentów dla naszych zwierzaków, za pyszne karmy, smakołyki oraz środki czystości. Dziękujemy Wam, że zawsze z nami jesteście i o nas pamiętacie. Tacy Przyjaciele to prawdziwy skarb. Nasz magazyn znowu troszkę się zapełnił a to wszystko dzięki Wam❤️ Jesteście najlepsi! ❤️❤️❤️

Justynko! ❤️
Dziękujemy Ci za Twoje wielkie serce, zaangażowanie a przede wszystkim za pamięć o naszych zwierzakach. Dziękujemy Ci, że rozwijasz w młodzieży miłość do braci mniejszych- to tak ważne w dzisiejszych czasam, a tak często niestety zapominane. Dziękujemy, że z nami jesteś na dobre i złe❤️

To już kolejny raz kiedy Dobra Karma przychodzi z pomocą dla naszych zwierząt

Nie wiemy, który to już raz bo było ich tak wiele. Mateusz oraz cała ekipa Dobrej Karmy to nasi serdeczni Przyjaciele, którzy nigdy nie zapominają o naszych zwierzętach. Pomoc jaką od nich otrzymujemy jest nie do opisania słowami a naszej wdzięczności nigdy nie będziemy w stanie wyrazić, bo żadne słowa nie będą wystarczające do jej opisania. Teraz kiedy mamy czasy takie a nie inne ta pomoc ma dla nas szczególne znaczenie. Bywają miesiące, że jest stabilnie a bywają miesiące kiedy zastanawiamy się czy przetrwamy. Właśnie w tych drugich pomoc od Dobrej Karmy jest dla nas na wagę złota. Bo dla nas nie ma niczego ważniejszego od tego żeby naszym zwierzakom- które przez całe swoje życie niczego nie miały, teraz niczego nie brakowało.

Mateuszu! Ekipo Dobrej Karmy!
Z całego serca w imieniu naszym i wszystkich podopiecznych, którym tak ogromnie pomagacie dziękujemy! Wy wiecie! Kochamy Was i dziękujemy, że z nami jesteście. Jakie to wielkie szczęście, że los postawił na naszej drodze PRAWDZIWYCH Przyjaciół ❤️ Dziękujemy! ❤️

Urodziny Toronto🎁

9 czerwca w naszej Przystani to dzień wyjątkowy. Podwójne święto. Urodziny naszej Doroty i uroczego łobuza Toronto. W tym roku Toronto kończy 19lat! Z tej okazji prosimy o kilogram marchwi dla niego.
Toronto - urodzony w „Przystani Ocalenie” 9 czerwca 2003r., jest synem Figi ze Słońska. Pewnie znana Wam jest historia ze Słońska, gdzie na wysepce pośrodku Warty zostały uwięzione konie. Niestety większość z nich została od razu sprzedana do rzeźni i to hurtowo. Mogliśmy sobie wtedy pozwolić, na wykup dwóch koni - Figi i jej syna Brando. Okazało się, że Figusia jest źrebna i tak na świat przyszedł Toronto. Wniósł wiele radości w szarą i smutną codzienność skrzywdzonych i okrutnie doświadczonych przez człowieka zwierząt, urodził się na wolności i nie ma żadnych złych wspomnień. Jest pięknym kasztanowym koniem o bardzo żywotnym usposobieniu. Jako źrebię, zachęcał do zabawy wszystkich mieszkańców „Przystani Ocalenie”, szczególnie upodobał sobie nieżyjącego już „dziadka” Węgielka. Po wyjściu spod opiekuńczych skrzydeł mamy Figi zaprzyjaźnił się z źrebakiem Fortkiem. Cieszy się spokojnym, radosnym życiem w Przystani Ocalenie. Prosimy o grosz dla tego uroczego konika. 19 urodziny to wyjątkowa okazja. A Toruś uwielbia prezenty, smakołyki. Bardzo prosimy o wsparcie i udostępnianie zbiórki.
Podajemy linki do dwóch cudownych miejsc, które dowożą do nas marchew. Warzywa są pyszne i bardzo smakują naszym podopiecznym.

Można zamówić marchew w Przystaniowym sklepiki bez kosztów dostawy:

https://www.przystanocalenie.org/produkt/marchew-1kg/

Wystarczy zamówić marchew z tego ogłoszenia: https://www.olx.pl/d/oferta/marchewka-ziemniaki-CID757-IDHWKny.html#bc8d7d9a57 Opłacić i zaznaczać, że to dla Przystani Ocalenie. Wtedy marchew zostanie do nas dostarczona za darmo. Można też zamówić z Gospodarstwa Państwa Filipczyków:
✅ Marchew zamówisz tu: https://gospodarstwofilipczyk.pl/produkt/marczewka/
I prosimy, aby wybrać opcję dostawy - odbiór osobisty i zaznaczyć, że zamówienie jest dla Przystani Ocalenie.

Można też wpłacić grosika na ten cel:
91 1050 1399 1000 0022 0998 2426
z dopiskiem "Prezent dla Toronto"
Komitet Pomocy dla Zwierząt
ul. Bałuckiego 7/37
43-100 Tychy
Dla przelewów zagranicznych:
Nr IBAN: PL 91 10501399 1000002209982426
Nr BIC(SWIFT): INGBPLPW
link bezpośredni do płatności PayPal dostępny na prawym pasku z menu naszej strony www.przystanocalenie.pl lub wskazując adres email odbiorcy Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Z góry dziękujemy za każdą pomoc ❤