Bartosz- piękny, dumny i niezwykle niezależny kocur, zawsze chodzący własnymi drogami odszedł od nas na zawsze 20 stycznia. Razem z Wojtusiem byli pierwszymi kotami w naszej Przystani. Kiedy do nas trafił był dzikim kocurem i miał ok. 7 lat, a z nami przeżył 10. Każda osoba nas odwiedzająca spoglądała na niego z zachwytem- był bardzo duży i ważył ponad 8 kg. Był naszą dumą! Nie przepadał za ludźmi, nie pozwalał się dotykać, głaskać, każdy zabieg pielęgnacyjny był tragedią- aby mu obciąć pazury albo wyczyścić uszy musieliśmy owijać go kołdrą- koc czy rękawice przegryzał, a kły miał ogromne. Zdecydowanie wolał kocie towarzystwo i kochał swój dom- Przystań. Wychodził na spacery, ale zawsze wracał, trzymał się domu, kochał to miejsce. Jeśli chodzi o kontakt z ludźmi wszytko się zmieniło, kiedy wrócił do domu z połamaną łapką.... nagle całkowicie się zmienił- bardzo nam ludziom zaufał, a my robiliśmy wszystko, aby go uratować, choć złamanie okazało się skomplikowane i groziła mu amputacja łapki. Pozwolił się zapakować do kontenerka , nawet nie pogryzł weterynarza. Przeżył operację- miał łapkę składaną za pomocą drutów, potem przez prawie 2 miesiące z gipsem na łapie mieszkał w dużej klatce, gdyż nie wolno mu było dużo chodzić i wskakiwać lub zeskakiwać z wysokości- ale odzyskał częściową sprawność, chociaż od tej pory już zawsze utykał i nie mógł dostatecznie dobrze usiąść.... przyjmował pozycję skoczka narciarskiego.... Podczas tych miesięcy pielęgnacji nie było z nim większych problemów, już nie był taki hardy, niezależny, pozwolił sobie wszystko zrobić, jakby rozumiał, że to wszystko dla jego dobra.... Spokorniał, już można go było pogłaskać, przytulić, czasem wziąć na ręce... W ostatnim czasie zaczął niedomagać- nie wychodził już na dwór, schudł, leżał i przyglądał się nam ludziom. Ostateczna diagnoza brzmiała- nowotwór wątroby..... do końca byliśmy z nim. Z całego serca dziękujemy wspaniałym opiekunom wirtualnym Państwu B.T. Plajstek z Wałbrzycha za wszelką pomoc finansową oraz za serce okazane Bartoszkowi, a także za piękne maile i telefony oraz wsparcie nas i sfinansowanie jego operacji