Kilka lat temu odeszła nasza wielka miłość... wiele zwierząt było przed Nią... wiele było po Niej... ale ból po Jej odejściu wciąż jest ogromny. To była miłość ukryta pod czarnym futerkiem i rogami. Kochała wszystkich... od małych gąsek, którymi potrafiła się zająć jak prawdziwa mama, przez konie, psy i koty... ale najbardziej kochała ludzi. Larysa w każdym widziała coś dobrego, dawała zaufanie na kredyt i mimo, że była milczącym stworzeniem, dawała odczuć swoją obecność. Była cudownym nocnym podjadaczem, który zakradał się nocami do spiżarki i podjadał warzyw... Kiedy w Przystani pojawiał się nowy ocaleniec, to właśnie Larysa pierwsza przychodziła się zaprzyjaźnić. Kochała dzieci, kochała dorosłych. Jej wygląd początkowo nie budził zaufania, wielka czarna krowa, z rogami... ale to była łagodna, cudowna istota. Mieliśmy ogromne szczęście, móc z Nią przebywać... i mimo upływu wielu lat wciąż bardzo za Nią tęsknimy... Chcemy, abyście i Wy o Niej pamiętali...
Niech pamięć o Niej przetrwa.
https://1drv.ms/v/s!AmjLrwJ28Mw1ghrr4fEHHtd6N6Ob