Metamorfoza Moni

Monia to klacz, która dołączyła do naszego stada. Stała w skupie koni rzeźnych i czekała na ratunek. Wspólnie z Wami udało się nam ocalić życie. Codziennie doświadcza nowych rzeczy, każdego dnia nawiązuje nowe znajomości i uczy się jak się żyje, kiedy jest się końskim emerytem. Jest wszystkim bardzo zaciekawiona i mamy wrażenie, że podoba się jej to nowe życie. To klacz zniszczona bardzo przez życie. Jej organizm potrzebuje stałego wspierania witaminami i dobrymi paszami. Monia ponad wszystko kocha jedzenie. Średnio przepada za ludźmi i innymi końmi 🙂

Odszedł Dzikusek

Nawet nie wiemy jak zacząć… Jedyne o czym teraz myślimy to o tym, że nie mamy już sił… Nie mamy sił, nie mamy już łez żeby żegnać kolejnych podopiecznych… Ledwie otrząśniemy się po odejściu jednego musimy żegnać kolejnego… Dzisiaj przyszło nam żegnać wyjątkowego mieszkańca Przystani- Dzikuska… Zajmował on szczególne miejsca w naszych sercach… Był wyjątkowy… Przeszliśmy razem długą i trudną drogę od dzikiego, prychającego na nas kocura do największej kociej przytulanki i miłości… W Przystani Ocalenie od dawna funkcjonuje kocia stołówka. Bezdomne koty zawsze tam znajdą pożywienie. Przez jakiś czas przychodził do nas dziki kot. Kradł jedzenie i uciekał, byle go nikt nie dotknął, byle nikt nic do niego nie mówił. Zawsze bardzo głodny, jadł znacznie więcej niż inni. Pewnej nocy znaleźliśmy go w ciężkim stanie. Nie reagował na nic, był cały mokry, we własnych odchodach. Natychmiast pojechaliśmy z nim do weterynarza. Nie wiemy, co mu się przydarzyło…. Od tego czasu wołaliśmy
na niego Dzikusek. Po tym, jak udzieliliśmy mu pomocy, jego stosunek do nas się zmienił. Zacząl się do nas tulić, głośno mruczeć, jakby zrozumiał, że nic mu tutaj nie grozi. Pokochał swój nowy przystaniowy dom. Stał się takim Przystaniowym szefem…Nigdy nigdzie się nie oddalał, zawsze był blisko. Dzikusek żył na swoich zasadach… Był starszym kocurkiem, bardzo chcieliśmy żeby mieszkał w domu, żeby cały czas był w ciepłym. Jednak on tak nie chciał… Jednymi drzwiami wnosiliśmy go do domu a on drugimi wychodził… Jego największym szczęściem była wolność. Kiedy chciał wchodził sam, kiedy nie chciał nikt nie był w stanie go do tego zmusić. Dzikusek był od zawsze uparty, żył tak jak chciał… Dzikusek w ostatnim czasie podupadł na zdrowiu. Był moment, że było kiepsko ale się pozbierał i znowu normalnie funkcjonował. Mieliśmy nadzieję, że tym razem też tak będzie… Mieliśmy nadzieję, że jeszcze z nami zostanie, przecież wszyscy tak bardzo go kochaliśmy… Niestety Dzikusek miał inne plany… Postanowił uciec nam za Tęczowy Most, do tego lepszego zwierzęcego świata… Dzikusek chyba wiedział, że odchodzi… Kiedy braliśmy go na ręce tak mocno wtulał się w nas i tak bardzo głośno mruczał… Dla nas było to normalne bo Dzikusek właśnie był taką przytulanką… On jednak w taki sposób się z nami żegnał… Bardzo nam ciężko pisać to pożegnanie… Każdy kto chociaż raz był w naszej Przystani musi kojarzyć kilka kotów, które zawsze przed drzwiami radośnie Was witały- to był Jasiek, Kuloczek i Dzikusek… Dzisiaj nie ma już z nami żadnego z nich… Ten rok odebrał nam całą 3 naszych Przystaniowych szefów… Już nigdy żaden z Nich, Was nie przywita… Już nigdy… Kiedy odszedł Jasiek, potem Kuloczek tak strasznie martwiliśmy się o Dzikuska, nawet nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że kiedyś zabraknie też Jego… Niestety zabrakło…
Nie spodziewaliśmy się, że będziemy musieli pożegnać się tak szybko… To wszystko takie niesprawiedliwe… Bez Dzikuska nic już nie będzie takie samo… Odejście naszej trójki kocich szefów zakończyło pewien wyjątkowy etap w Przystaniowym życiu… Będzie ich bardzo, bardzo brakować…Datę 7 listopada będziemy już zawsze pamiętać… 7 listopada na zawsze przestało bić serduszko naszego Dzikuska…

Dzikusku, Dzikuniu…
Pożegnanie Cię to jedno z trudniejszych jakie przyszło mi napisać. Tak ciężko mi uwierzyć, że nie ma Cię już z nami… Jeszcze 4dni temu nosiłam Cię na rękach, przytulałam a Ty tak głośno mi mruczałeś…
Teraz już wiem, że się ze mną żegnałeś… Jednak my wszyscy mieliśmy nadzieję, że to jeszcze nie Twój czas… Wierzyliśmy, że pokonasz chorobę tak samo jak wiele innych przeciwności w Twoim życiu. Niestety tak się nie stało… Wczoraj Twoje serduszko zabiło dla nas ostatni raz, ostatni raz usłyszeliśmy Twoje mruczenie… Wszystko co jeszcze tak wiele miesięcy temu było tym pierwszym, wczoraj było tym ostatnim… Ciężko przyjechać do Przystani, podejść pod drzwi i nie zobaczyć Cię już czekającego żeby się przywitać… Kto będzie otwierał z nami paczki? Kto będzie z nami sprzątał przed domem? Kogo będziemy jednymi drzwiami wnosić a kto drugimi zaraz ucieknie żeby postawić na swoim? Z Tobą Dzikuniu odeszła ogromna część każdego z nas. Chyba nie było osoby, która by Cię nie pokochała… Skradłeś wiele ludzkich serc, naszych, naszych gości, naszych pracowników… Pojawiłeś się w naszym życiu tak nagle i niespodziewanie ale zająłeś w nim szczególne miejsce. Nigdy o Tobie nie zapomnimy, nigdy… Zawsze będziemy mieć przed oczami widok, kiedy czekałeś na nas pod drzwiami żeby się przywitać… Nasza wspólna podróż przez życie dobiegła końca ale pozostały nam przepiękne wspomnienia, ogrom zdjęć i filmów… W jednej chwili tak wiele się zmieniło… Dziękujemy Ci Dzikusku za wszystko… Za to, że na swój dom wybrałeś Przystań, za to, że nam zaufałeś, za to jak wiele wniosłeś w nasze życie, za to jak wiele nas nauczyłeś, za to, że po prostu byłeś… Ciężko nam będzie bez Ciebie ukochany… Ale nie martw się… Krocz dumnie za Tęczowy Most do Jaśka, Kuloczka, Śnieżka… Kiedy przyjdzie nasz czas znowu się tam spotkamy i będzie tak jak było tu… Bardzo Cię kochamy i nigdy nie zapomnimy o Tobie nasz uparciuszku… Do zobaczenia, gdzieś, kiedyś w tym lepszym życiu…

Łatka uratowana!

Życie Łatki nie rozpieszczało. Teraz jest już bezpieczna i przed Nią piękne, pozbawione bólu, cierpienia i tęsknoty życie. Chcemy pokazać Jej, że takie życie może być naprawdę piękne i obfitować w smakołyki, pyszne warzywa i witaminy żeby Ją wzmocnić. Łatka jeszcze nie zna takich rzeczy bo nigdy ich nie miała. Jednak my chcemy dać jej szanse spróbowania czegoś innego niż siano. Potrzebujemy do tego Waszej pomocy kochani. Czy znajdzie się dobra dusza, która kupi Łatce jakiś przysmak?

✅Smakołyki można zamówić tutaj:
➡️klik⬅️

✅lizawkę tutaj:

➡️Klik⬅️

✅ witaminy tutaj:

➡️Klik⬅️

Już jakiś czas temu stworzyliśmy Przystaniowy Sklepik, w którym znajdziecie wiele pyszności dla naszych zwierząt. Tam są też artykuły niezbędne do funkcjonowania naszego przytuliska - jak np środki czystości. Zamawiając tam warzywa i owoce, karmy, przysmaki i inne potrzebne nam rzeczy nie zapłacisz za wysyłkę, a nasze zwierzęta szybko dostaną swoje pyszności.
Łatce ogrom radości sprawi:

➡️ Marchewka: Klik

➡️ Buraki: Klik

➡️ Kapusta: Klik

Nie będzie dodatkowych kosztów za dostawę, a podopieczni Przystani Ocalenie dostaną pyszności. Prosimy, aby w formularzu dostawy wpisać swój adres. Tylko w taki sposób będziemy wiedzieć od kogo są zakupy. (Nie martw się nie zostaną wysłane do Ciebie!) Jeśli wolisz pozostać anonimowy lub mieszkasz za granicą, prosimy o wpisanie naszego adresu.

Można też wpłacić kilka złotych na ten cel:
91 1050 1399 1000 0022 0998 2426 z dopiskiem "dla Łatki"
Komitet Pomocy dla Zwierząt
ul. Bałuckiego 7/37
43-100 Tychy
Dla przelewów zagranicznych: Nr IBAN: PL 91 10501399 1000002209982426
Nr BIC(SWIFT): INGBPLPW
link bezpośredni do płatności PayPal dostępny w zakładce " jak możesz pomóc" na naszej stronie www.przystanocalenie.pl lub wskazując adres email odbiorcy Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Z góry dziękujemy, za każdą pomoc ❤

Ciasteczkowa uczta naszych podopiecznych!

Nasze zwierzaki pozdrawiają serdecznie i życzą miłego dnia. Pewnie waszą uwagę na zdjęciach przyciągają te piękne, kolorowe malutkie arcydzieła. To nic innego jak ciastka od Paka dla rumaka. Dla naszych zwierząt to najlepsza nagroda i najlepszy przysmak z możliwych. Nasze konie, osiołki, krówki, świnki uwielbiają te przysmaki. Ale nie ma się co dziwić, one wyglądają i pachną tak, że sami mamy ochotę zjeść je wszystkie. Widać i czuć, że są robione z sercem, pasją i zaangażowaniem i największą dbałością o każdy detal. My i nasze zwierzaki serdecznie polecamy i zachęcamy do zakupu. Jeśli chcą Państwo sprawić jakimś zwierzakom trochę radości to nasze polecają się pamięci. U nas każda ilość tych ciasteczek mile widziana… ☺️ Można zamówić przez stronę lub wpłacić grosik na zbiórkę i wtedy my zamówimy je sami. Koszt takiego jednego ciasteczka nie jest wielki a radość naszych zwierzaków będzie ogromna…

https://m.facebook.com/Paka-dla-rumaka-101967822373906/

Wpłaty można kierować na nasze konto :
Komitet Pomocy dla Zwierząt
ul. Bałuckiego 7/37
43-100 Tychy
Konto : 91 1050 1399 1000 0022 0998 2426
z dopiskiem "ciasteczka”
Dla przelewów zagranicznych:
Nr IBAN: PL 91 10501399 1000002209982426
Nr BIC(SWIFT): INGBPLPW
link bezpośredni do płatności PayPal dostępny w zakładce " jak możesz pomóc" na naszej stronie www.przystanocalenie.pl lub wskazując adres email odbiorcy Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Z całego serca dziękujemy, za każdą pomoc ❤

Błagamy o pomoc dla Łatki

Kochani…
Dzisiaj dzień zadumy, dzień wspomnień… Niech jej życie nie będzie tylko wspomnieniem a ona niech nie będzie kolejną gwiazdką na niebie…
Często będąc w skupie zwierząt na rzeź, ratując jednego przed naszymi oczami zostają pozostałe… Wiemy, że nie uratujemy wszystkich ale kiedy zabieramy jednego szczęśliwca a drugie życie zostaje tam samo nie potrafimy odwrócić wzroku… Tak samo jest i tym razem…
W skupie skąd zabieraliśmy Gniadego została starsza krowa... Staraliśmy się nie zwracać na nią uwagi… Nie pytać na ile wyceniono jej życie i ile jest czasu na ratunek … Jednak ciężko zapomnieć, zwłaszcza kiedy wiemy jak wygląda życie krów.... Tak naprawdę one rodzą się po to żeby zostać najpierw upodlone, rozmnożone a potem zabite… To takie wyjątkowe, mądre i delikatne zwierzęta a tak bardzo przez nas ludzi krzywdzone i nieszanowane… Ich los jest nam szczególnie bliski a szczególnie naszej Dorocie, która bardzo kocha krowy...
Zdajemy sobie sprawę ,że czas jest bardzo ciężki i z dnia na dzień jest coraz gorzej .
Postępująca inflacja, wszystko drożeje i żyje się każdemu coraz trudniej… My sami tego doświadczamy więc naprawdę wiemy jak wygląda teraz codzienność i życie w naszym kraju. Jednak ciężko zapomnieć o Łatce,z którą nasze oczy już się gdzieś spotkały... Łatka jest już starsza, mocno wyrodzona, niedożywiona… Wiemy jak wygląda życie krów, domyślamy się, że jej wyglądało podobnie… Dlatego też postanowiliśmy spróbować, dać jej szansę… Może zamiast do rzeźni ,dane jej będzie żyć w spokoju na zasłużonej emeryturze… Z tego co się dowiedzieliśmy, krówka,którą roboczo nazwaliśmy Łatka ma ok 10 lat,co roku rodziła ,i jak to w życiu często bywa,została sprzedana na rzez po śmierci swojej właścicielki.
W ostatnim.czasie tak bardzo poruszyła Państwa historia Gniadego ,może i los Łatki poruszy ludzkie serca… Wiemy ,że to krowa,ale one też mają prawo do godnego życia… Każde życie ma znaczenie… Krowa naprawdę nie jest w niczym gorsza, krowa to nie burger w fast foodzie, krowa to nie mleko, krowa to nie mięso! To żywa istota, która czuje i żyje… Ma do tego życia prawo… Łatka nie ma zbyt wiele czasu… My chcemy o nią zawalczyć… Niestety bez Was kochani nie damy rady… Teraz życie Łatki jest w Waszych rękach… Pomożecie ocalić jej życie?

‼️Link do zbiórki:‼️

https://www.ratujemyzwierzaki.pl/latkaprzystan

Wpłaty można kierować na nasze konto :
Komitet Pomocy dla Zwierząt
ul. Bałuckiego 7/37
43-100 Tychy
Konto : 91 1050 1399 1000 0022 0998 2426
z dopiskiem "ocalic łatke”
Dla przelewów zagranicznych:
Nr IBAN: PL 91 10501399 1000002209982426
Nr BIC(SWIFT): INGBPLPW
link bezpośredni do płatności PayPal dostępny w zakładce " jak możesz pomóc" na naszej stronie www.przystanocalenie.pl lub wskazując adres email odbiorcy Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Z całego serca dziękujemy, za każdą pomoc ❤

Kwota zbiórki obejmuje koszt ocalenia życia Łatki oraz transportu do pensjonatu…

Wspomnienie Urbanka

„Mój wiatronogi Boże koni

z ogonem bujnym, grzywą gęstą, gnam i mknę do ciebie,

ja przecież jestem, przecież byłem, na twoje podobieństwo”

 

Niedługo cieszył się wolnością, a my jego obecnością. Żył z nami pięć tygodni, ale zostawił pustkę, której nikt nie zapełni. Takiego kochanego konia jak Urbanek nie mieliśmy. Jeszcze teraz, gdy to piszę łza kręci się w oku. Gdy go przywieźliśmy z bazy przeładunkowej- tak prawie jakby z samej rzeźni- to weterynarz, który go zobaczył i badał stwierdził, że jest w takim stanie, że raczej cud może go utrzymać przy życiu przez dłuższy czas. Był strasznie zniszczony pracą i zachudzony, początkowo nie chciał jeść, na nic nie reagował, stał wpatrzony w przestrzeń- jakby tęsknił za swoim domem- nic go nie obchodziło. Po jakimś czasie zaczął skubać siano, potem zaczął jeść- cieszyliśmy się, że wszystko idzie ku dobremu.

Przez miesiąc wyglądało, że jest coraz lepiej, bardzo go polubiliśmy, bo często zachowywał się jak koń, pies i kot jednocześnie. Lubił głaskanie, czesanie, wszystkie zabiegi pielęgna-cyjne, sam się łasił, przytulał, czasem komuś kładł głowę na ramieniu, był też bardzo inteligentny Prawie natychmiast przywykł do swojego imienia, zawołany natychmiast przychodził Zaprzyjaźnił się bardzo z Węgielkiem- wyglądali razem jak „kombatanci”- poranieni, chudzi, kulawi, jakby wrócili z wojny. Różnili się jednak stosunkiem do ludzi-Urbanek nam ufał, obmacywał delikatnie wargami, przytulał się, chodził za kimś z nas jak pies. Żaden z naszych koni nie jest tak przymilny jak on. Nagle pewnego dnia położył się i nie mógł wstać-okazało się, że to porażenie mięśni, chore nerki, anemia i jeszcze do tego słabe serce. Siedzieliśmy przy nim trzy dni i noce- widzieliśmy jak walczył o życie, jak mimo bólu wielokrotnie próbował się podnosić z ogromnym wysiłkiem. Bardzo chciał żyć, a my staraliśmy się wszystko zrobić, żeby mu się udało- lekarstwa, kroplówka, masaże, naświetlanie lampą. A w ostatnim dniu wielkie łzy płynęły mu z oczu- nie udało się. Okazało się, że weterynarz, który go widział i badał po przywiezieniu miał rację. Można powiedzieć-duch ochoczy, ale ciało słabe. Trudno jest o tym pisać, gdy się widziało jego oczy- pełne ufności i nadziei, jakby mówiły-„ wy mi pomożecie, będę żył”. Gdy spaliśmy razem z nim w stajni, co chwilę podnosił głowę i patrzył na nas, jakby sprawdzał czy go nie opuściliśmy, czy widzimy jak cierpi i jak walczy o życie. Płakać się chciało, gdy przyjaciel Węgielek przychodził po niego, rżał jakby go prosił-„chodź na pastwisko”. Albo gdy zaglądał przez otwarte drzwi i sprawdzał, czy Urbanek leży, czy już wstał. W nocy kładł się tak, że grzbietem dotykał Urbanka, gdyż mieli duży , wspólny boks przedzielony belką. Nawet nasze kozły przychodziły w te dni spać obok niego. Trudno się pogodzić z tym co się stało, tak pusto jest bez niego. Miał w sobie coś szczególnego, jakby ludzkiego, wniósł w nasze życie bardzo dużo ciepła, zaufania i miłości. Mamy nadzieję, że pogalopował w słońce, tam gdzie czeka na niego Wiatronogi Bóg koni, wielu przyjaciół, i zielone pastwisko.