Mania trafiła do nas jako trzytygodniowy kociak. Jej matka zginęła pod kołami samochodu. Jej rodzeństwo zaraz po urodzeniu zostało utopione, tylko ona cudem przetrwała. W Przystani Ocalenie mieszkała przez 4 miesiące, razem z dwoma starymi kocurami stanowiła zgraną paczkę. Aż pewnego dnia do Przystani przyjechała wolontariuszka, która tak zachwyciła się tą koteczką, że postanowiła ją zabrać do domu. Wszyscy często żartobliwie wspominają jej losy, jako o kocie ze wsi na Śląsku, który wyemigrował do centralnej Polski, gdzie mieszka do dziś.