Nasza Hania

Ciągle szukaliśmy sposobów jak jej pomóc, dzięki czemu spotkaliśmy tak wielu wspaniałych ludzi, także weterynarzy, którzy pokochali ją tak jak my.... Z czasem, nasi przyjaciele, którzy odwiedzali Przystań, szli zawsze do niej, żeby z nią posiedzieć, pogłaskać, wyczesać, pozwolić jej odpocząć trzymając głowę na ludzkich kolanach...... Najbardziej była obecna w życiu naszego Dominika, stała się w Przystani jego największą miłością, jej poświęcił tyle serca, czasu, sił..... Była sercem Przystani, bijącym sercem, pełnym życia choć w niepełnosprawnym ciele, była dowodem, że to miejsce ma sens właśnie dla takich jak ona, tu mogła żyć tak długo jak pozwalało jej chore ciało, choć wielu chciało ją uśmiercić.... łapała za serce tych, którzy je mają, była jak test- czy masz w sobie jakieś uczucia, jakąś wrażliwość?- dlatego tak wielu ludziom pomogła, odmieniła ich sposób myślenia o życiu, o sobie........ Pamiętam chłopaka, który przyjechał z wycieczką z ośrodka dla dzieci i młodzieży z problemami.... na początku wulgarny twardziel, przywódca grupy, przerywał nasze wypowiedzi, wygłupiał się, nic go nie interesowało.
Hania leżała, gdy grupą podeszli do niej, rzucił kilka wulgarnych uwag dotyczących budowy tylnej części jej ciała..... po pewnym czasie zauważyłam, że nie chodzi już za kumplami ale stoi przy boksie Hani i patrzy na nią, gdy podeszłam zapytał czy może podejść bliżej- bał się koni, nie miał z nimi nigdy do czynienia. Wprowadziłam go, dałam szczotkę, wytłumaczyłam, jak ją czesać i został z nią sam. Gdy wróciłam, usłyszałam, że mówi do niej miło, czule, siedzi na sianie, ona położyła mu głowę na kolanach i leżała szczęśliwa, że ktoś ją dotyka, czesze.... a chłopak przycichł, przestał udawać twardziela, wypytał o jej historię i cały czas ją głaskał, ona patrzyła mu w oczy, nastawiała mu głowę, szyję.... Po kilku godzinach wyjeżdżał inny człowiek, żegnał się z nią jakby znał ją całe życie..... może nikt mu dawno nie okazał miłości, zaufania, nie przytulił, a ona z ufnością tuliła się do niego i czekała na wzajemność.... a gdy jeszcze nasz kaleki pies Karuś wsiadł do autobusu i chciał jechać z nimi, chłopakowi łzy pojawiły się w oczach.... Miał serce choć ukryte głęboko pod maską twardziela, a Hania wydobyła to z niego, wyczuła, że w środku jest dobry, że ma w sobie miłość, przyjaźń, pokazała mu, że jest potrzebny, może coś dać innym, że jest ważny..... Hania terapeutka..... To tylko jeden przykład, może ktoś powie, że to tylko instynkt, a my ją uczłowieczamy, ale faktem jest niezaprzeczalnym, że wielu ludzi wychodziło od niej odmienionych, z łzami w oczach i to nie z litości, ale z szacunku dla zwierzęcia, które pokazał im jak ważna jest każda chwila życia, jak trzeba o nią walczyć i ją cenić mimo niesprawności, jak cierpliwie znosić to co trudne, jak ufać wbrew doświadczonemu złu.... w jej oczach nie było smutku, rezygnacji, jej oczy błyszczały, były pełne światła..... ludzie to widzieli i wychodzili odmienieni..... jak wiele pięknych można o niej jeszcze napisać.... Jakiś tydzień przed odejściem wyszła z boksu na pastwisko, dawno tego nie robiła choć boks miała stale otwarty, wyszła sama jakby chciała się pożegnać z ziemią, trawą..... potem układała się w boksie zawsze tak, żeby głowę mieć jak najwięcej zwróconą w stronę słońca, wyciągała szyję i tak pięknie leżała patrząc w niebo.... chudła w oczach, czuliśmy, że gaśnie, lekarstwa nie działały, żaden zabieg już nie był możliwy, odeszła..... Dziękujemy serdecznie wszystkim ludziom, którzy przez te lata otaczali Havankę miłością, opieką i troską: szczególne podziękowania dla Państwa Kaweckich, którzy jej nadali imię i sponsorowali jej pierwszą operację, dla Kasi i Ronyego Hard za to, że dbali o to, aby miała wszytko co było potrzebne kochali ją, byli z nami w czasie jej choroby wspierając Nas, dla Grażyny Kwintal i jej przyjaciół z Polonii Amerykańskiej za duże wsparcie finansowe w leczeniu Havanki, dla Mr. Roya Scudamore z Ocala na Florydzie za przygotowanie protezy nogi, dla Firmy KIK Gel za opatrunki żelowe. Ogromne podziękowania dla Ani Ostrzyckiej i Marka Rymuszko oraz czytelników Nieznanego Świata za wszelkie dobro jakie otrzymała dzięki Waszemu patronatowi medialnemu. Szczególne podziękowania dla weterynarzy: Andrzeja Golachowskiego i Basi, dla p. Pawła Golonki, p. Mieczysława Hławiczki, dla naszego kowala Tomka Grobelnego. Andrzejowi Golachowskiemu dziękujemy z całego serca za to, że razem z nami walczył o jej życie, aż do końca szukał, konsultował, pytał i wielokrotnie przyjeżdżał, a Basi dziękujemy też i za wielkie serce- płakała razem z nami, gdy się okazało, że już nic nie można dla Hani zrobić..... Dziękujemy wszystkim, którzy brali udział w ratowaniu Havanki w dniu 14 07. 2003 r. na targowisku w Bodzentynie (została odkupiona z samochodu, który już jechał do rzeźni)- Kasi Kapciak, Ali Drapie, Piotrowi Dołowiczowi oraz naszemu Dominikowi- to On wywalczył jej rozładunek negocjował cenę.
Dziękujemy Kasi Stutz, Kasi Tomas, oraz państwu Pyrek za opiekę nad Hanią i naszej pracownicy Alinie, która zajmowała się nią każdego dnia, karmiła, poiła, dawała jej miłość i serce. Również podziękowania dla wspaniałych dziewczyn z Forum Patataj, oraz dla Mariusza (Planktona) za wszelką pomoc jaką nam okazaliście w tym trudnym dla nas czasie, wszystkim wolontariuszom, którzy przyjeżdżając do Przystani poświecili Havance choć trochę czasu, żeby z nią posiedzieć, pogłaskać, wyczesać, zapleść warkoczyki na grzywie- bardzo lubiła te wszystkie zabiegi pielęgnacyjne.... Miała wielu przyjaciół- świadczą o tym piękne wpisy w jej księdze gości, oraz zapalane pod jej boksem do dnia dzisiejszego znicze.... Dziękujemy też my sami za Wasze wsparcie- wiemy jak ciężko jest teraz naszemu Dominikowi, a Wasza życzliwość i zrozumienie są tak ważne. Dominikowi dziękujemy za to, że właściwie on cały czas wierzył, że jest szansa, szukał ciągle nowych sposobów pomocy, dzwonił, konsultował i kiedy my już tak naprawdę poddałyśmy się, on jeszcze miał nadzieję i wspierał nas...... za codziennie podawane lekarstwa, opatrunki, które jej robiłeś, za szacunek i oddanie jakie okazywałeś Hani, za to, że poświęciłeś dla niej tak wiele i za to, że byłeś z nią kiedy odchodziła.... ona ufała Ci bezgranicznie.... Musimy też Państwu powiedzieć, że niestety spotkało nas i wiele przykrych chwil z tego powodu, że pozwoliliśmy Havance żyć, że jej nie uśpiliśmy, ale wiemy jedno.... gdybyśmy mogli cofnąć czas i wrócić do dnia 14.07.2003 to uratowalibyśmy Havanko właśnie Ciebie i nie żałujemy ani jednego dnia razem spędzonego i wiemy, że byłaś pełna życia i szczęśliwa.... jesteśmy dumni, że to właśnie do nas trafił tak niezwykły koń, po odejściu którego popłynęło tyle łez.... Dziękujemy Ci Havanko za wszytko czego nas ludzi nauczyłaś.... zawsze będziemy Cię pamiętać, jesteś z nami nadal, bo żyjesz w naszych sercach.......

24 września 2007

Zapraszamy serdecznie do odwiedzenia wirtualnego grobu Havanki na www.e-cmentarz.pl.
Można tam zapalić znicz lub postawić kwiaty.

13 września 2007

Kolejna tragedia ... odeszła Havanka

Ufność, dobroć, „duma i pokora w jednym", „uosobienie wszystkiego, co najpiękniejsze, najszlachetniejsze"- to tylko część wypowiedzi osób, które poznały Havankę.
Szczęściem było spotkać i poznać Ją, bo zapadała w serce na zawsze, jak każde Stworzenie, które jest kimś więcej.
Te szczególne przypadki Dusz, w kimkolwiek nie są, czy w człowieku, czy zwierzęciu, są wyjątkowe dla wszystkich, którzy mają wrażliwe serca. Pozostają w nich zresztą na zawsze.

Havanka ubogaciła życie tych, którym dane było mieć z Nią kontakt. Uczyła szacunku do życia jakiekolwiek ono by było, uczyła pokory... dawała nadzieję. Za to wszytko ukochana Havanko dzisiaj mówimy Ci DZIEKUJEMY. Tak bardzo wszyscy cierpimy po twoim odejściu. Tak bardzo Cię kochaliśmy, kochamy i będziemy nadal kochać.... Galopuj na zdrowych nóżkach i witaj wszystkich, którzy tam będą przychodzić... wyjdź i kiedyś po Nas... Do Zobaczenia... bardzo bolą dzisiaj te słowa... Wszystkich Państwa, którzy chcecie pożegnać Havankę prosimy o wpisy do specjalnej księgi gości.... dzisiaj płynie już tak wiele łez. Tak bardzo odczuwamy to, że Jej nie ma.... tak bardzo boli jej odejście. Odeszła jako koń LEGENDA PRZYSTANI OCALENIE