Czas pożegnań...
Teoretycznie powinniśmy być przygotowani na to, że nasi podopieczni będą odchodzić... Przyjmujemy głównie zwierzęta schorowane i stare... Jednak na śmierć nigdy nie jest się gotowym, zwłaszcza na śmierć bliskiego Przyjaciela... Robimy wszystko, żeby były u nas szczęśliwe, żeby zaznały życia bez bólu i w szacunku, ale niestety kiedy nadchodzi czas, jesteśmy bezsilni i my, i grono weterynarzy z nami współpracujących. Są zaniedbania tak straszne, że nie da się odwrócić ich skutków. Są choroby, na które nie ma lekarstwa. Lecz najbardziej bezlitosna jest starość, bo ona dotyka w końcu każdego... Przeprowadzenie Przyjaciela przez tęczowy most to jeden z najtrudniejszych obowiązków, przed jakimi stajemy. Nie da się przejść nad tym do porządku dziennego - za każdym razem boli tak samo, serce pęka na samą myśl... Tak samo bolesne jest pisanie o tym, że opuścił nas kolejny Przyjaciel... W ostatnich tygodniach pożegnaliśmy klacz Angelę - kompankę naszej Iskry, najstarszą klacz w stadzie, która od lat cieszyła nas swoim towarzystwem [*] pożegnaliśmy też Victora, który imię otrzymał, aby uczcić zwycięstwo nad przesądzonym losem starego konia. On nie trafił do rzeźni, Victor dostał szansę na godną emeryturę [*] pożegnaliśmy Muzę - wysłużoną klacz, która przez długie lata dawała swojemu właścicielowi zysk, a w podzięce za to otrzymała bilet do ubojni [*] odeszły kózki Stara i Cika, a wraz z nimi straciliśmy promyczki radości, które rozświetlały nam szarą codzienność [*] Nasi kochani Przyjaciele, pamiętamy o Was, będziecie zawsze żywi w naszych sercach i w pamięci...