6 dni Orfeusza.

Miał tylko 9 lat…Stał w skupie koni rzeźnych. W jego oczach nie było widać nadziei, on nawet już nie prosił o życie. Był zrezygnowany, obojętny, bardzo chory i słaby. Harował ciężko nim pojawił się w skupie. Z pomocą Was wszystkich udało nam się go wykupić. Od początku wiedzieliśmy, że jest w ciężkim stanie, wiedzieliśmy, że trudno będzie postawić go na nogi… ale nie mogliśmy go zostawić, pozwolić aby zginął w rzeźni.
Wiedzieliśmy, że będzie ciężko… Przez tych sześć dni staraliśmy się z całych sił, Orfeusz też się starał. Zniknęła obojętność, pojawiła się ciekawość. Mimo braku sił, człapał żeby zaglądnąć co u Syriusza. Te dwa koniki mocno się pokochały… Cierpliwie znosił wszystkie zabiegi i próbował pomagać, tyle ile dawał radę, ile mógł. To dawało nam nadzieję… Smakowała mu marchew, jedzenie sprawiało mu przyjemność. Z radością wszyscy obserwowali jak dopisuje mu apetyt. Niestety cały czas był bardzo słaby. To był bardzo poczciwy i dobry konik. Początkowo trochę onieśmielony atencją jaką mu się poświęca. Z każdą godziną wszystkie zabiegi, wszystkie wspólne chwile przyjmował z coraz większym entuzjazmem. Mieliśmy cały czas nadzieję, że kryzys minie, że da radę…Orfeusz poruszył tak wiele serc, tak wiele pięknych słów o nim pisaliście.
Tak nam ciężko, że odszedł…
Odszedł chciany, kochany, otoczony przyjaciółmi. Bo przez tych sześć dni życia, Orfeusz rozkochał w sobie wszystkich. Nie było osoby, która by go poznała i nie pokochała.


Chyba poczuł, że znalazł swoje miejsce na ziemi, że teraz inni walczą za niego, że on już nie musi…i położył głowę na kolanach Ani, dawał się głaskać i zasnął… odszedł... mamy nadzieję, że przez te ostatnie chwile czuł otaczającą go miłość, że czuł jak ważny jest dla wszystkich…
Pozostawił po sobie ogromną pustkę…poruszył w nas wszystkie głęboko skrywane tęsknoty za tymi, które odeszły, za tymi do których nasza pomoc dotarła za późno i za tymi, którym pomóc nie mogliśmy. Jego odejście… bardzo nas dotknęło…ciężko nam pisać te słowa…Chcielibyśmy Wam przekazywać dobre wiadomości, ale niestety przegraliśmy…
Prosimy pamiętajcie o tym, że Orfeusz zostawił przyjaciela Syriusza, o którego nadal walczymy.
Z całego serca chcemy podziękować Wam wszystkim za wsparcie, za wszystkie miłe słowa kierowane w stronę Orfeusza, za wszystkie wpłaty i smsy, za derkę, za pasze i kantarki… za wszystko. Dziękujemy Wam za pomoc w wykupieniu go. Wspólnie podarowaliśmy mu sześć dni dobrego życia…to tak mało i tak bardzo boli serce, że nie dał rady… miał tylko 9 lat…
Dziękujemy Piotrusiowi Skrzekowi i Ani Różyckiej, oraz wszystkim darczyńcom z Smaki Roślinne, za ocalenie Orfeusza. Dziękujemy Kasi Zielińskiej - Gawędzie oraz Mateuszowi i Pauli Kuleszy za całą pomoc. Ani i Karolowi Repeć nawet nie wiemy jak dziękować za wszystko, co zrobili dla Orfeusza. Przyjęliście go, walczyliście o jego zdrowie. Czuwaliście przy nim przez cały czas i traktowaliście jak swojego, ukochanego konia, a nie pacjenta. Dziękujemy…
Dziękujemy Wam wszystkim za serce dla tego skrzywdzonego stworzenia…
Orfeuszku, Kochanie Nasze… już zawsze będziesz nasz, przystaniowy. Nie zostaniesz zapomniany, nie odszedłeś anonimowy… w naszych sercach, w naszej pamięci pozostaniesz na zawsze… Kochamy Cię bardzo.. Na Wiecznie Zielonych Pastwiskach spotkasz wielu przyjaciół…wiele tam naszych zwierząt, one przyjmą Cię do siebie i nie będziesz tam sam…

 

Prosimy też uszanujcie naszą rozpacz. Wstrzymajcie się od negatywnych komentarzy, nie piszcie, że mogliśmy uratować innego młodego konia…on też był młody i też zasługiwał na szansę. Miał tylko 9 lat i zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby się udało... Mocno wierzyliśmy w to, że się uda. .. Bardzo cierpimy, z powodu jego odejścia...