Uratowana z targów w Skaryszewie.
Jestem jeszcze końskim dzieckiem. Mam dopiero 9 miesięcy i tęsknię za moją mamą. Moja mama została sprzedana na mięso. Nie mogła mieć więcej źrebiąt i ją zabrano. Mówiła mi, że to nic i że mam być grzeczna… Kilka dni temu, człowiek, u którego mieszkałam zapakował mnie do samochodu i jechaliśmy przez jakiś czas. Kiedy dojechaliśmy, poznałam przerażające, głośne miejsce. Tam było mnóstwo dorosłych koni, jedne tupały, inne głośno rżały. Wykrzykiwały, że wszyscy pojedziemy na śmierć. Mama mi mówiła, że mam być zawsze grzeczną i dobrą dziewczynką… to byłam. Podchodzili do mnie różni ludzie, jeden mnie macał po boku, inny zaglądał mi w zęby, a każdy pytał ile ważę. Mówili o mnie jak o rzeczy, a przecież ja jestem koniem, a nie rzeczą.
Ja się boję, ja bywam smutna i cieszę się, kiedy czuję wiatr gwiżdżący w mojej grzywie. Bałam się, tak bardzo się bałam, że poprowadzą mnie tam, gdzie prowadzili skazańców, do wielkich samochodów, wszystkie konie rżały i żegnały je słowami oby umieranie nie bolało…
Podobno dzieci nie rozumieją takich spraw. Będąc tam, zrozumiałam wszystko. Najpierw zjawiły się dwie dziewczyny, były dobre, były miłe. Mówiły mi, że będę żyła. Te anioły obiecały kogoś wysłać. To była Ania i Karolina, wiem bo mi się przedstawiły!
Stałam i czekałam cierpliwie. Podchodzili do mnie różni ludzie, ale mówili ze jestem bardzo brzydka i brudna, ze mam straszne kopyta i że mnie nie chcą…Kiedy straciłam nadzieję, że ktoś po mnie przyjdzie, pojawiła się obok mnie kobieta, a za nią przyszła młoda dziewczyna. Niby dorosła, ale jeszcze trochę pachniała źrebakiem. Mówiły, że nie pozwolą mnie skrzywdzić, żebym się nie martwiła.. Mój właściciel, nie chciał mnie oddać.Te dobre kobiety w pewnej chwili mocno się rozszlochały. Wystraszyłam się bardzo…zabrakło im pieniędzy… ta młodsza mówiła, nie martw się coś wymyślimy. Pojawiła się nowa dziewczyna, miała ładną, bardzo łagodną buzię i dołożyła brakującą sumę. Też zapamiętałam imię Magda. Dziękuję Ci Magdo !
Walczyli o mnie, stoczyli prawdziwy bój. Co chwilę ktoś podchodził do mnie i mówił, spokojnie będziesz z nami. Jeszcze tam na targu w Skaryszewie dostałam nowe imię.
Jestem Krzysia. Ładnie prawda ? Pasuje to takiej miłej dziewczynki, jaką jestem.
Wczoraj przyjechałam do nowego domu. Jest tutaj dużo zwierząt, żadne nie pachnie strachem, każde jest zrelaksowane. Jest wielki pan Urban, który przyszedł mnie przywitać, ale serio JEST OGROMNy ! Powiedział mi, żebym się nie bała, że tu jest dobrze. Uwierzyłam mu, ale ten strach siedzi we mnie… co zamykam oczy, słyszę krzyki koni zabieranych do transportów. Poza tym, że tęsknię za mama tu jest całkiem przyjemnie…ale potrzebuję kilku rzeczy paszy dla źrebiąt, witaminek
Potrzebuję też pieniędzy na kowala, bo podobno moje nogi sa w bardzo złej kondycji… Musi mnie też oglądać pan doktor, a to podobno dużo kosztuje…pomożecie mi?
I jeszcze raz dziękuję Ani i Karolinie z Azylu dla Koni, wspaniałej Magdzie. Dzięki Wam …mam imię i poznaję swój nowy dom. Chyba zaprzyjaźnię się z tym wielkim panem Urbasiem i z Tolą, która przyjechała ze mną. Oni są bardzo mili.
Pozdrawiam Krzysia.
Krzysia bardzo potrzebuje grosików na wizytę u weterynarza i na pedicure. Kopytka ma w opłakanym stanie
Komitet Pomocy dla Zwierząt
ul. Bałuckiego 7/37
43-100 Tychy
nr konta : 91 1050 1399 1000 0022 0998 2426
z dopiskiem "Dla Krzysi"
Dla przelewów zagranicznych:
Nr IBAN: PL 91 10501399 1000002209982426
Nr BIC(SWIFT): INGBPLPW
DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC