Kolejna kocia sierota- Kruszynka prosi o pomoc...

 

To już chyba nie przypadek... Wczorajszej nocy na naszej drodze stanęło kolejne kocie dziecko. Maleńka, czarna, wyziębiona Kruszynka. Bardzo głodna, zmęczona , przerażona, mniejsza nawet od Marcelka. Jej stan jest bardzo poważny, nie wiemy czy jest na tyle silna... Jest po wizycie u weterynarza, jest odwodniona, zarobaczona i ma bardzo niski poziom hemoglobiny. Dostała wszystkie niezbędne leki i suplementy żeby ją wzmocnić. Wierzymy, że uda nam się jej pomóc. To jeszcze dziecko, całe życie przed nią... Wszystko zależy od niej, my robimy to co w naszej mocy. Malutka nie ma nic, kompletujemy jej wyprawkę, żeby niczego jej nie brakowało.Niestety nie poradzimy sobie bez Was kochani Przyjaciele. Prosimy o pare rzeczy dla malutkiej , grosik na leczenie oraz o trzymanie kciuków i ciepłe myśli.

Czytaj więcej...

Molier- nasz nowy podopieczny

Starość jest trudna dla każdego. Zdradzać zaczyna własne ciało i odmawiać posłuszeństwa. Wzrok nie jest taki jak dawniej, uszy nie słyszą tak dobrze, węch zaczyna być omylny, a łapy często się rozjeżdżają. Stare psy stają się bezbronne jak szczenięta. Cykl życia zatacza krąg i staruszki potrzebują takiej samej ilości opieki, troski, miłości i czułości, co psie dzieci. Jednak wiele starych psów, nie może liczyć na spokojne odchodzenie wśród kochających ludzi. Tak było z Molierem. Ma około 15 lat i leży przy schroniskowej budzie i czeka, aż odejdzie… bo nie widzi nadziei na inny los. Jest bardzo chory. Ma podejrzenie nowotworu. Na adopcję ma zerowe szanse. Kilka lat temu, ze schroniska wzięliśmy starsza Kamę z nowotworem, żyła u nas zaledwie kilka miesięcy, ale była wtedy najszczęśliwszym psem na świecie. Miała swój kocyk, swój materacyk, uwielbiała być głaskana po łapce. Wykorzystała to życie do ostatniej chwili, wycisnęła z tych kilku miesięcy tyle radości, tyle miłości, ile się dało. I chcielibyśmy dać szansę na dobre chwile Molierowi. Nie chcemy, żeby odchodził na betonie, przy budzie. Serce nam pęka, kiedy patrzymy na tego psiaka. Chcemy go przytulić do serca, dać mu trochę radości, ale nie udźwigniemy sami kosztów leczenia, opieki weterynaryjnej…

Czytaj więcej...

Kocie dziecko prosi o pomoc.


Ma tylko dwa miesiące, a zaznał już ogromnego cierpienia. Wczoraj na poboczu drogi zostało zauważone kocie dziecko. Mocno wyziębiony kocurek, ze złamaną nogą. Natychmiast zabraliśmy go do całodobowej kliniki. Kotek jest mocno wyziębiony, walczy o życie. Jest wycieńczony, osłabiony, nie wiadomo jak długo leżał przy tej drodze. Lekarze walczą o niego, on też ma w sobie wolę życia… nie poddaje się.
Nie wiemy czy się uda, ale aby musieliśmy zrobić wszystko, aby miał szansę na szczęśliwe życie. Jak wiecie finansowo u nas nie jest najlepiej, jesień i zima to trudny czas dla przytuliska. Jednak w takiej sytuacji, nie myśli się o pieniądzach, tylko o tym, aby pomóc cierpiącemu stworzeniu.
Bardzo Was prosimy o pomoc w opłaceniu leczenia kocurka. Sami nie damy rady.

Czytaj więcej...

Marika już bezpieczna!!!

Wykupienie konia to dopiero początek ogromnych kosztów i realnej pomocy. Prosimy o pomoc dla zaniedbanej Mariki. Klacz nadal potrzebuje wsparcia dobrych ludzi. Jej zbiórki jednak od jakiegoś czasu stoją. Prosimy o pomoc dla niej. Każda najmniejsza wpłata na jej leczenie będzie dla nas dużą pomocą.

Ja też chcę żyć, pomóż mi...

Są takie miejsca, z których nie ma już wyjścia, miejsca, gdzie końskie biedaki kończą swoje życie na rzeźnickich hakach. Ona jeszcze jest w miejscu, z którego ma szanse wyjść i zacząć nowe życie, ale nie ma zbyt wiele czasu. Stoi w skupie koni rzeźnych. Wychudzona, zaniedbana klacz. My jesteśmy jej nadzieją. W naszych rękach jest jej życie. Dla niej nie ma zbyt wielu szans, przed nią dwie drogi. Od nas zależy, którą drogą dane jej będzie pójść. Czy drogą do nowego cudownego życia czy tą najgorszą, ostatnią... Jej życie nie było łatwe. Była maszynką do rodzenia źrebiąt. Ile krzywd, cierpienia i rozpaczy zniosła, wie tylko ona... Najgorsze co może spotkać każdą matkę, końską również, to utrata swoich dzieci.

Czytaj więcej...

16 letni Dionizy prosi o pomoc.


Dionizy brzmi dumnie… mamy nadzieję, że to imię doda mu sił… Jest stareńki, ale w oczach tli się jeszcze jakiś blask.. czego? Nie wiemy, chyba to resztka nadziei na spokój, na miłość, na kawałek kocyka… Bardzo chce, aby człowiek siedział obok i trzymał go za łapę. Mimo tego, że od człowieka zaznał tyle zła… nadal wierzy w ludzi. Piszemy to i łzy cisną nam się do oczu… bo ciężko uwierzyć, w to jak bardzo ktoś skrzywdził tego poczciwego staruszka. Lato to okrutny czas dla psów, szczególnie starych. Najprawdopodobniej ktoś zrobił porządki w domu, a stary, schorowany pies przeszkadzał jak rupieć. Ale nie, nie wystarczyło porzucenie psa, pozbycie się go… trzeba było wyładować na nim swoją frustrację i gniew. Został znaleziony ledwie żywy.

Czytaj więcej...